26 lipca 2016

Tomek Kopyra o warzeniu piwa

Cześć. Tutaj Tomek Kopyra z blogu blogkopyrakom. Posłuchaj, bo nie będę następny raz tego powtarzał. 6 lat piszę, nagrywam, mówię o piwie i wszystko jak krew w piach. Dzisiaj odpalam na fejsbuku dostaje link najpierw rano do artykułu cytującego materiał z agencji yyyyprawda prasowej niuseria na temat piwa. Dziennikarz zamiast wziąść zrobić kontrolc, kontrolv na Interii, zamiast to po prostu skopiować i wkleić bo do niczego więcej się nie nadaje on sobie dodaje swoje dopiski, że „piwo w Polsce można warzyć bez ograniczeń, musimy tylko się zastanowić ile chcemy przeznaczyć na sprzedaż bo tu się zaczynają kło” Nie! Piwa domowego nie można sprzedawać. W ogóle! Nie tam troszkę, może 10 litrów, nie w ogóle nie można sprzedawać piwa domowego! Można tylko na własny użytek. Druga sprawa, otwieram następny artykuł yyy zrobiony na zlecenie Kompanii Piwowarskiej, największego producenta piwa w tym kraju, w tym kraju, w tym kraju, w którym się konsumuje najwięcej prawie piwa na świecie! Zapiszcie to sobie w pamięci Blisko 100 litrów na głowe konsumuje przeciętny polak piwa rozumiecie? Jesteśmy na czwartym miejscu na swiecie, za Czechami, Niemcami, Austriakami, no czasami równo z Estonią, czasami Estonia nas wyprzedza. Zapiszcie sobie w tychyyyyych swoich notatnikach, czy w głowach czy w pamięci, że żenujące są błędy takie, gdy ktoś nie wie w jaki sposób powstaje piwo. Piwo jest trunkiem narodowym polaków rozumiecie? NIE WÓDA, NIE JAKIEŚ TANIE JABOLENIEWIADOMOCO, NIE MOŻE WINA, BYŚCIE MOŻE WOLELI ŻEBY WINO, WINO JEST TAKIE TEN, MOŻE WHISKYOHOOOMOO, NIE HUMA PIWO! PIWO JEST NARODOWYM NAPOJEM POLAKÓW I KAŻDE DZIECKO OD MAŁEGO PO KURCZE STARCA NAJWIĘKSZEGO MA WIEDZIEĆ JAK PIWO POWSTAJE. PIWO POWSTAJE W WYNIKU WARZENIA PRZEZ ERZET, DLACZEGO!? BO TO ZNACZY GOTOWAĆ! GOTOWAĆ! GOTUJE SIĘ BRZECZKĘ! BRZECZKĘ, NIE BRZĘCZKĘ, BO BRZĘCZKA TO JEST KURWA PTAK! Wiec gotuje się brzeczkę, właściwie zaciera się, potem się ją gotuje z chmielem, który jest tylko przyprawą i piwo nie jest zupą chmielową, tak samo jak rosół nie jest zupą pieprzową. Nie jest złocistym kurczę pieprzonym trunkiem, bo tak samo może być czarne, może być brązowe, czerwone, jakie tam chcesz, oprócz zielonego bo to jest shit do którego dolewa się niebieskiego barwnika, ale zostawmy to. PIWO SIĘ WARZY PRZEZ ERZET TO JEST KUWA WAŻNE. Warzy się, potem tę brzeczkę się fermentuje i koniec, koniec a nie ja czytam w artykule który powstał na zlecenie Kompanii Piwowarskiej dotyczącej ich Golden Ale, ktoś za to dał pieniądze, ktoś ten artykuł widział i go zaaprobował i nie zauważył, że napisali warzone przeż ż z kropką i że napisali że poddane procesowi destylacji i filtacji ale bo taką nazwę nosił ważony przez ż przez Brytyjczyków trunek było również głownym źródłem składników odżywczych podczas wielkiego psotu. Co za bzdury!? Żadnej destylacji! Destyluje się alkohole mocniejsze, wódkę, whisky, koniak, tak? Tam jest destylacja, w piwie nie ma żadnej destylacji, tak samo ja w piwowarstwie domowym się piwa nie pędzi, pędzi się bimber, piwo się warzy, warzy czyli gotuje, gotuje! Zakonotujcie to sobie żebyście nie pisali warzone przez ż bo mnie po prostu już szlag trafia! Ile można, ile!? Piwne mity, 100 pytań i wszystko jak krew w piach, człowiek sobie żyły wypruwa! I dalej jakiś cymbał jeden z drugim sobie pisze warzone.. Jak wam poprawia wasz edytor tekstu to go kurwa zmiencie, albo weźcie sobie napiszcie w wyjątkach. Bo wiem że tak czasami jest, że warzone automatycznie poprawia na ż. No nie może tak być! Warzymy przez rzyerzet! Zapamiętajcie sobie kaszka dzieciom kaszkę warzyła… Warzyła przez erzet! Gotowała znaczy! Piwo powstaje ze słodu, głównie! Chmiel jest dodatkiem, niekoniecznym, fffff nie wiem co jeszcze mam powiedziec.. alkohol przez samo h… i pszeniczne przez sz a nie rz, to tyle, narazie, cześć

18 maja 2016

Mistrz cichaczy xD



Pewnie każdy #niebieskipasek zna to uczucie kiedy pokarm trawiony w jelitach wydziela gazy, które później muszą jakoś opuścić organizm. Jak byłem mały i puszczałem bąki to mama mówiła, że to wstyd i że tak nie można. Nauczyłem się, że w miejscu publicznym nie można robić takich rzeczy. Będąc coraz starszy uczyłem się różnych rzeczy i nauczyłem się również tego, jak bezdźwięcznie puścić bąka. Na początku była to loteria. Raz był dźwięk a raz nie. Z czasem jak wiecie przychodzi doświadczenie. Tak też było i tym razem.

W gimbazie opanowałem do perfekcji puszczanie cichaczy. Lekkie rozszerzenie pośladków na krześle i operowanie zwieraczem miałem opanowane jak nikt inny. Nie jadłem nic szczególnie niezdrowego, więc jelita sobie ulżyły, ja pozbyłem się problemu a przy tym praktycznie nie było nic czuć. W licbazie zaczeły się wycieczki z kumplami na browara, do maka na jakiegoś hamburgera, a najczęściej chodziliśmy do turasa na kebaba. Strasznie mi smakował. Potrafiłem wciągnąc nawet podwójną porcję mięsa. Mój żołądek i jelita nie były tak zachwycone jak kubki smakowe i ciągle mi się odbijało. No ale doświadczenie pozwalało mi wypuścić bezdźwięcznie gazy zarówno górą jak i dołem. Życie płynęło sobie dalej. Puszczałem cichaczem bąki kiedy tylko miałem na to ochotę. W sklepie, w kościele, u rodziny, u znajomych, w szkole, no po prostu wszędzie. Cały czas taktyka była taka sama: zjebać się, ale nie dać po sobie poznać, że to własnie ja. Miałem to opanowane po mistrzowsku. Jakby była taka dyscyplina olimpijska to z miejsca bym startował i zakładam, że zająłbym wysokie miejsce na podium. W pomieszczeniu śmierdziało, a ja zachowywałem kamienną twarz. Nigdy nikt nie pomyślał, że to własnie ja.

Pod koniec licbazy a na początku studiów wziąłem się za siebie. Chodziłem na siłkę, biegałem i te sprawy. Zauważyłem, że człowiek mniej śmierdzi jak ogoli włosy pod pachami. Utrzymywałem brak owłosienia pod pachami i było to bardzo higieniczne. Zero zapachu potu. To włosy zawsze trzymają najwięcej zapachu, także dobrze radzę się ich pozbyć. Nabrałem dzieki temu pewności siebie i nie bałem się podbijać do dziewczyn.

Teraz w sumie zaczyna się sedno mojej historii. Poznałem na studiach fajną loszkę 8/10. Miła, ładna, zabawna. Bardzo fajnie mi się z nią rozmawiało i miałem nadzieję na coś więcej. Spotykaliśmy się i byliśmy coraz bliżej. Chodziliśmy na spacery, do kina, teatru itd. Niestety oprócz mnie był taki jeden Paweł. Według mnie przystojniejszy ode mnie, pochodził z bogatego domu, miał drogie i ładne ubrania, do tego był taki kontaktowy zawsze zabawiał towarzystwo i też podbijał do tej samej dziewczyny co ja. Myślałem jak pozbyć się tego człowieka i nic nie mogłem wymyślić.

Pewnego dnia na zajęciach z analizy matematycznej Paweł siedział w ławce przed moją wybraną, a ja siedziałem ławkę obok (koło okna). Muszę jeszcze powiedzieć, że Paweł miał to do siebie, że mimo swojego dobrego stylu czasami powiedział coś głupiego albo zachował się jak taki prostak i np. jak poczuje smród albo usłyszy dźwięki bąka to nie oburzy się tylko zacznie się śmiać. Stwierdziłem, że to wykorzystam. Mój plan był taki: puszcze bąka, i muszę zrobić to tak, żeby Ania poczuła to jako pierwsza i żeby winą obarczyła siedzącego przed nią Pawła. Myślałem, że to skutecznie zniechęci ją do Pawła i nie będzie zwracać na niego uwagi. Pierwszą połowę zajęć miałem w dupie co mówi prowadzący i obmyślałem plan. Zobaczyłem, że kratka wentylacyjna jest na drugim końcu sali prawie na lini między mną a Anią. Na przerwie pozamykałem okna i uchyliłem tylko to obok mnie, żeby ciąg powietrza przeciągnął moje śmierdzące gazy do kratki wentylacyjnej zahaczając o nozdrza Ani. Problem był tylko jeden. Musiałem to zrobić tak, żeby nikt mnie o to nie podejrzewał i żeby to Ania poczuła jako pierwsza a nie ktoś za mną albo przed Pawłem. Obliczyłem w głowie jak muszę ustawić tyłek, żeby gazy dobrze poleciały i mówię: a chuj, jak nie teraz to nigdy. Całą poprzednią połowę zajęć nie wypuszczałem gazów, żeby teraz zrobić skumulowany atak. Odliczam w głowie 3, 2, 1 iiiiii...

I w tym momencie muszę przerwać napięcie i opowiedzieć Wam, co działo się dzień wcześniej. Dzień wcześniej stwierdziłem, że może zrobię sobie depilacje części intymnych. Mówiąc bardziej prostym jezykiem stwierdziłem, że ogolę sobie jaja. Ogoliłem najpierw maszynką do włosów, a później maszynką do golenia. Pierwszy raz miałem penisa i okolice łyse jak kolano. Swoją drogą dziwne uczucie. Stwierdziłem, że idziemy na całość i ogoliłem również tyłek. Ucieszyłem się na myśl, że nigdy więcej nie będę się musiał obawiać o zapach tyłka kiedy nie będzie tam włosów, które to trzymają zapach każdego bąka, a muszę przyznać, że nie żałowałem sobie. No i pozbawiony włosów z okolic intymnych poszedłem spać. Rano wstałem, zjadłem śniadanie, później na zajęcia i w okienu wciągnąłem kebaba od turasa. Wracamy teraz do meritum.

Odliczam w głowie: 3, 2, 1 iii buuum. Zgodnie z moim doświadczeniem zrobiłem to tak samo jak robiłem przez ostatnie setki razy. Niestety okazało się, że zgolenie włosów między pośladkami było, powiedzmy to łagodnie, nietrafionym posunięciem xD. Jak się zjebałem, jak moje pośladki wpadły w drgania harmoniczne wydobywający dźwięk o zbliżonej częstotliwości. Kurwa. Teraz wiem, że zasługa cichaczy to nie było tylko doświadczenia ale i odpowiednie przygotowanie ciała. Wyobraźcie sobie to: cisza na sali nagle z całych sił takie PRRRRRRRRrrrr! Jeszcze stwierdziłem, że zjebie sie z całych sil, niech Paweł zobaczy co to znaczy prawdziwa walka o dziewczyne, niech widzi z kim ma do czynienia xD Należy również przypomnieć sobie co jadlem przed zajęciami... Taaak, był to Kebab z sosem czosnkowym. Turas go zajebiście przyprawia, ale jelita cierpią jak nigdy, chociaż w tym momencie to już nie jelita cierpiały a moja reputacja xD Myślę sobie "no ładnieś nawywijał dzielny rycerzu". Wszystkie oczy wpatrzone we mnie a ja już wiem, że za chwile cały wystrzelony ładunek wyleci ze spodni. Prowadzący powiedział nieśmiało patrząc na mnie, żeby ktoś otworzył okno. Aż mi się wtedy przykro zrobiło... Myślę sobie: matko święta, moje obliczenia drogi bąka do kratki wentylacyjnej chuj strzelił. Otwarte okna spowodowały takie zawirowania powietrza, że zapach poczuł każdy... W sumie to nie zapach tylko smród bo jebało niemiłosiernie. Przysłowie, które mówi, że prawdziwy kebab piecze dwa razy się tutaj sprawdziło xD Przy tym wszystkim udawanie niewiniątka raczej nie wchodziło w grę xD Wszyscy zaczęli jęczeć i stękać, kaszleć. Prowadzący skończył zajęcia pół godziny przed czasem xD Chociaż jedna pozytywna rzecz z tego dnia... Moje szanse u Ani legły w gruzach. Szacunek z poziomu lvl90 spadł do lvl minusover9000. Nie mogłem patrzeć ludziom w oczy. Przez pierwszy tydzień ludzie jak się na mnie patrzyli to momentalnie zaczęli się śmiać. Najgorszy czas w moim życiu. Po miesiącu wszystko wróciło do normy, nawet Ania odpowiadała mi na "cześć" ale jednak nie chciała się ze mną umówić. Pewnie niesmak pozostał xD

15 marca 2016

Sól do zmywarki

bądź mną
wyprowadź się od starych
właściciel mieszkania wstawia ci zmywarkę
kup kostki do zmywarki
umyj naczynia
zostają na nich zacieki
dowiedz się, że musisz kupić też sól do zmywarki, żeby nie było tych śladów
w sklepie tylko opakowania po 9000 kilo za 9000 złotych
nie potrzebujesz aż tyle i nie chcesz wydawać hajsu
pojedź do rodziców na obiad
odsyp sobie od nich trochę soli do torebki, bo oni też mają zmywarkę
wracaj do domu
stój na przystanku
pal szluga (sam skręcam)
podjeżdżają bagiety nieoznakowanym samochodem
CO PAN TAM PALI?
SZLUGE
bagieta wącha
WSZYSTKO OK, ALE JAK JUŻ SIĘ ZATRZYMALIŚMY TO PAN JESZCZE KIESZENIE I PLECAK POKAŻE
wyciągają ci z plecaka torebkę z solą do zmywarki
OOOOOO
UUUUUUUUUU
OOOOOOOOOOOO
UUUUUUUUUUUUUUUU
NO TERAS TO MASZ MŁODY PRZEJEBANE
W11 ODBIÓR PODEŚLIJCIE CHŁOPAKÓW NA JANA PAWŁA DRUGIEGO, MAMY TO ZDARZENIE
tłumaczenie nic nie pomaga
po 5 minutach trzy bagietowozy
wszyscy ludzie na przystanku patrzą
ty w kajdankach
6 bagieciarzy stoi dookoła
MARIUSZ WEŹ RZUĆ OKIEM BO TY NA TYM SZKOLENIU BYŁEŚ, ILE TEGO JEST?
NO BOGDAN ZE 100 GRAMUW BENDZIE, AMFETAMINA ALBO MEFEDRON, ALBO NAWET KOKS
IDZIESZ DO PIERDLA PROSTO, ROZUMIESZ SKURWYSYNU?
PROKURATOR CI OD RAZU DA SANKI ZA COŚ TAKIEGO KUMASZ CHUJU? DO WRZEŚNIA W ARESZCIE POSIEDZISZ
ALE PANIE BAGIETMAJSTRZE TO NA PRAWDĘ SÓL CZANÓW DO ZMYWARKI
MNIE NIE OSZUKASZ, 10 LAT W POLICJI ROBIĘ GNOJU JEBANY
jedziecie na komisariat
całkowite przeszukanie
te słynne przysiady (pozdro dla kumatych)
przykuty do krzesła
na wadze wychodzi 120 gram soli do zmywarki lub jak kto woli mefedronu
ZNASZ ROBSONA?
ZNASZ CYGANA?
ZNASZ SIWEGO?
DLA KOGO LATASZ?
SKĄD TO KURWO MASZ?
plaskuny na mordę
kopanie po kostkach
opowiadanie jak mi pod celą spreparują anus
zebrało się pół komisariatu
wszyscy opowiadają jaki zaraz wpierdol dostanę jak się nie przyznam do posiadania narkotyków i nie powiem skąd mam
wszyscy grożą ile to lat będę siedział w więzieniu
ja już kurwa łzy w oczach
przychodzi jakiś komendant
A CO TU SIĘ DZIEJE?
ZŁAPALIŚMY WIELKIEGO HANDLARZA PANIE KOMENDANCIE
drzyj mordę, że przyrzekasz, że to sól do zmywarki
NO JAK DLA MNIE TO FAKTYCZNIE SÓL, KILKA DNI TEMU SAM DOSYPYWAŁEM, ALE TRZEBA DO BADAŃ DO LABORATORIUM
perspektywa siedzenie w sztumie aż będą wyniki badań z laboratorium
powiedz, że możecie pojechać do domu do starych i porównać
komendant mówi żeby tak zrobić
jedziesz komisyjnie z czterema bagietmajstrami do starych
TY MARIUSZ TYLKO MUSIMY NA ORIENCIE BO MOŻE GNÓJ NAS CHCE W PUŁAPKIE WZIONŚĆ
jak wchodzicie do starych to bagiety ręce mają na kaburach
PANI GAŁECKA? PRZESZUKANIE! PANI POKAŻE SÓL DO ZMYWARKI xDDDDD
starzy oszołomieni jakby się piwa napili
matka pokazuje sól
wygląda tak samo
atmosfera się trochę uspokaja
bagietmajstrzy myślą
ALE SKĄD JA MOGĘ WIEDZIEĆ CZY PANI TEŻ TU KOKAINY NIE TRZYMA CZO?
slodki_jezu.png
jedziesz z matką, ojcem i czterema policjantami do sklepu
komisyjnie kupujecie paczkę over soli 9000 kilo za 9000 złotych
mandoliny ludzi przy kasie jak 7 osób w tym 3 bagiety kupują paczkę soli najlepsze xDDD
bagiety wysypują trochę na maskę radiowozu
takie same jak to z plecaka i to z domu
HEHE SORY MŁODY, SAM ROZUMIESZ, ŻE TO PODEJRZANIE WYGLĄDAŁO NIE XD
oddaj sól starym
wróć do domu
postanów zmywać ręcznie do końca życia

SPORTOWE ŚWIRY

WITAM SPORTOWE ŚWIRY JEST 6 RANO JA WŁAŚNIE SZYKUJE SIĘ NA NASTĘPNY DZIEŃ SPORTOWYCH ZMAGAŃ ZA GODZINĘ ODWIOZĘ MOJĄ AMELKĘ DO SZKOŁY A POTEM WRÓCĘ ZROBIĆ POSIŁKI PODKREŚLAM POSIŁKI NA CAŁY DZIEŃ W POJEMNIKACH NA MROŻONKI NO WITAM ODWIOZŁEM JUŻ AMELKĘ ROBIĘ TERAZ MOJEGO OMLETA Z 600 GRAM BIAŁEK JAJ ORZECHÓW MIGDAŁÓW MASŁA ORZECHOWEGO CYNAMONU I PIEPRZU KAJEŃSKIEGO DLA ZŁAMANIA SMAKU NA NASTĘPNE POSIŁKI PODKREŚLAM POSIŁKI MAM INDYKA Z RYŻEM I WARZYWAMI ŁOSOSIA Z KASZĄ JAGLANĄ KTÓRA ROZGRZEWA ORGANIZM RÓWNIEŻ Z WARZYWAMI TERAZ LECĘ NA TRENING ALE WY PRZECIEŻ BĘDZIECIE ZE MNĄ WITAM WŁAŚNIE ROBIĘ TRENING Z PAPAJEM ZARAZ IDZIEMY NA WYKWINTNY OBIAD CZYLI NA STEKI Z ZIEMNIAKAMI WITAM WŁAŚNIE SKOŃCZYLIŚMY TRENING TERAZ ZESTAW NAPRAWCZY GLUTAMINA TURBO DŻETY IZOLAT BIORĘ PRYSZNIC I IDZIEMY NA STEKI WITAM JA WŁAŚNIE JUŻ WRÓCIŁEM DO DOMU Z CAŁĄ RODZINKĄ I ROBIĘ SWOJEGO OMLETA Z 600 GRAM BIAŁEK JAJ Z OWSIANKĄ I MIGDAŁAMI LUDZIE PYTAJĄ MNIE CO JEMY NA WIGILIĘ WIĘC OPOWIEM WAM KARPIA KTÓRY JEST TŁUSTY ZASTĘPUJEMY ŁOSOSIEM PIEROGI Z KAPUSTĄ I GRZYBAMI ZASTĘPUJEMY PIEROGAMI Z MĄKI ORKISZOWEJ Z BIAŁKAMI JAJ I MIGDAŁAMI DO SAŁATKI JARZYNOWEJ DODAJEMY GLUTAMINĘ I TURBO DŻETY Z MAJONEZEM FIT BARSZCZE CZERWONY ZASTĘPUJEMY SOKIEM Z BURAKÓW KTÓRY PODGRZEWAMY W GARNKU I TAK DALEJ JA WŁAŚNIE SKOŃCZYŁEM JEŚĆ MOJEGO OMLETA ODPISUJE TERAZ NA WASZE MAILE I ZARAZ BĘDĘ SZEDŁ SPAĆ BO JUTRO KOLEJNY DZIEŃ SPORTOWYCH ZMAGAŃ NO WITAM JA JUŻ IDĘ SPAĆ Z MOJĄ KOCHANĄ ASIUNIĄ PAMIĘTAJCIE STO PROCENT NA TRENINGU ALBO NIC! POZDRO!

12 marca 2016

Kiblowy dyrygent

Lubię, jak wchodzę do pracbazowego kibla na poranne posiedzenie. Dwie kabiny zajęte. I tak siedzą po cichutku lokatorzy tych kabin. Wyczekują, kto pierwszy wyjdzie. Że oni niby tu tylko hehe nosa wydmuchać. Wszechobecną ciszę narusza jedynie charakterystyczne tapanie palcy w ekrany telefonów. I tak wyczekują. W ciszy. Wtedy wchodzę ja, niczym komendant na posterunek. Zasiadam na tronie i w pełnej oprawie dźwiękowej robię to, po co tu przyszedłem. Wtem z otaczających mnie kabin zaczynają się wydobywać akompaniujące mi, podobne dźwięki. Okowy ciszy zostały zerwane. Orkiestra w końcu gra w harmonii. Zapach wolności unosi się w całym pomieszczeniu, a kompani w duchu dziękują mi za wybawienie. To ja, Mistrz Ceremonii. Kiblowy dyrygent, wyzwoliciel stłamszonych.

7 marca 2016

Birofile xD

Wkurwiają mnie już tacy piwosze-neofici, co to kurwa całe życie walili harnasie za 1,99 i inne tatry, a teraz nagle koneserzy piw kraftowych. 

Pół biedy, jak ustawiasz się na piwo w plenerze. Teraz każdy monopolowy musi mieć w lodówkach jakieś ciachany palone, kormorany niskosłodzone i inne żywe bezglutenowe, nabierze sobie taki 6 różnych do siatki i zadowolony nie truje dupy. Ale nie daj boże kup sobie piwo jakiegoś większego browaru. Nie mówię to o obiektywnie hujowych harnasiach, żubrach czy innych tyskich, ale normalnych piwkach typu perła czy Łomża, co to przyjemnie obalić latem bez kontemplacji bukietu smakowego. Zaraz się zaczyna:

- hurrr durrr co ty pijesz, koncernowe siki, jebie tekturo, za tyle samo mogłeś mieć ekokraftowy CIEMNY PRZENICZNY LAGER PILS PALONY JASNY PEŁNY z BROWARU KOCZKODAN, mmm, pacz jakie to dobre, wyliżem jeszcze butelke po wypicu!!!!!!!

Nieważne, że 5 lat temu sami spuszczali się nad „perło export”, bo okazało się, że istnieje poniżej 4 zł coś nie jebie żółcią jak harnaś i nie chce się rzygać wypiciu 7. 

Prawdziwa jazda zaczyna się przy próbie ustawienia w jakiejś knajpie. Lokale z wyborem mniejszym niż 15 gatunków piw kratowych albo belgijskich czy niemieckich odpadają. Rzut oka na kartę wystarczy, i już trzoda:

- o, nie ma południowosakosńskiego stouta 16894 IPA uberchmielone 69 IBU z browaru Himmler, wychodzimy, co mie tu jakimś guwnem pizner urkłel chco otruć! 
Koniec końców po sprawdzeniu wszystkich lokali z jedzeniem lądujesz w jakimś speluno pubie z gównomuzyką i wyborem 10 0000 piw o zjebanych nazwach typu „atomowy morświn”, „natarcie pszenicy” albo o nazwach na zasadzie „w chuj długa nazwa procesu technologicznego+nazwa wioski, z której jest browar”

-pacz to je zajebisty lokal, to je wybór, mmm, ukraińskie piwo pszeniczne środkowej fermentacji wysokohmielone palone otwartej ekstaktacji w niedomknietej kadzi browaru Jabolon, w schłodzonym kuflu, tak jak mówił Kopyr na blogu, boże, jakie to dobre, mmm…

I żłopie tą zupę o konsystencji gunwa, co to do niczego nie podobna. To tyle żali na dziś, gorzej jak spotka się dwóch takich januszy koneserów piwa i pierdolo całe spotkanie, ale to już temat na inną opowieć, jak chcecie, to napisze…

4 marca 2016

W mięsnym...

Stoję w kolejce, przede mną jakaś para, przed nimi jakaś laska, wcześniej wężyk starych bab. Laska się obraca i zauważa ją ta z pary. I się zaczyna.

- Ewa!?
- Klaudia?! O jaaa, Zajebiście się tak spotkać. W mięsnym, hihihi
- Zajebiście! Dawno się nie widziałyśmy. Kiedy ostatnio? U Marcina na melanżu? Naprawdę zajebiście hihihi.
- U Maćka i Magdy się widziałyśmy chyba
- Nie byłam wtedy, nad morzem byłam, z Moniką pojechaliśmy do Marty i jej tego nowego ich odwiedzić
- No ale i tak zajebiście no.
- No. Zajebiście wyglądasz! Byłaś u fryzjera? Zajebiście!
- No byłam, dzięki, dzięki. Wiem, zajebiście. Hi hi.
Gość z pary milczy. Stoi. Lampi się w kiełbasy. Chyba je liczy. Medytuje w mięsnym.
- Byłam u fryzjera i wyobraź sobie, że jak wracałam autem, to mi wszyscy kierowcy migali światłami. Masakra, mówię ci. Dobry stylista to podstawa.

Nie dowierzam. Zerkam do kolesia od kiełbas. On też chyba nie dowierza. Odpłynął do odległej mięsnej krainy, wzrok wbity gdzieś w ostatni rząd z polędwicami. I nie odrywając wzroku od wędlin, robotycznym głosem mówi:
- A światła miałaś włączone?
- Co?
- Czy miałaś światła mijania włączone w samochodzie?
- Hihihi nie wiem, od fryzjera wracałam. Skąd Ty go wytrzasnęłaś Klaudia? Hihihi.

Wtedy spotkałem wzrok kolesia. Pustka. Zabrała mu duszę. Odwrócił się w ciszy, znowu do kiełbas. Szkoda człowieka.